Wyzwanie drugie czyli szaliki we wszystkich kolorach tęczy. Miniatury robione własnoręcznie, ten kolorowy natomiast pochodzi z ciuchlandu. Sadako i Pat starają się opatulić stosownie do pogody.
Przy okazji widać wyraźni jak moja komórka nie lubi zdjęć przy sztucznym świetle. Muszę wyciągać dodatkowe lampy żeby komórczak łaskawie zdołał pstryknąć fotkę, a kolory, jak widać, muszę potem poprawiać w fotoszopie.
poniedziałek, 30 listopada 2015
sobota, 28 listopada 2015
P jak Poduszka
Mogłabym zawołać jak królik z Alicji "Jestem spóźniona!" Cóż, przy tak szarej pogodzie ciężko się pozbierać, tym bardziej że wreszcie remontują balkony i okno w pokoju w którym szyję jest zaklejone niebieską folią. Udało mi się wreszcie wyleźć z gawry i zrobić zdjęcia hurtem. A zatem 'p' jak poduszka... albo poduszki.
Spodnie kończyłam wczoraj wieczorem podszywając nogawki. Muszę jeszcze wykończyć górę, ale z tym poczekam aż skończą balkon. Lista tego, co jeszcze muszę uszyć jest bardzo długa.
Spodnie kończyłam wczoraj wieczorem podszywając nogawki. Muszę jeszcze wykończyć górę, ale z tym poczekam aż skończą balkon. Lista tego, co jeszcze muszę uszyć jest bardzo długa.
piątek, 9 października 2015
Jesienne liście
Jesień mamy piękną. Ciepło i pogodnie, słońce pokazuje się przynajmniej raz dziennie a temperatura nie zmusza do siedzenia w kokonach. Sadako zechciała zaprezentować sukienkę, której barwy są zarówno wiosenne jak i jesienne, jak i nową fryzurkę.
Tak jak cieszy mnie fakt, iż licznik mojego sklepiku wskazuje aż(!) 88 odwiedzin, tak zastanawiam się czy ma sens dorzucanie tam dalszych moich "uszytków". Staram się tą myśl udeptywać, bo nie mam ochoty na kolejny nawrót depresji którą udaje mi się trzymać na uwięzi szyciem i wszelkimi robótkami kreatywnymi. Jednakże gdzieś tam tkwi pod ciemieniem i co jakiś czas piśnie, przypominając realistycznie że tak naprawdę to, co szyję nie jest na tyle dobre by kogoś znęcić. Same szczere chęci nie wystarczą, a tym bardziej brak pojęcia czym zainteresować potencjalnych kupujących. Teoria kontra praktyka. Było nie było, mój sklepik ma już ponad rok.
Nawiasem mówiąc udało mi się jednak uściubić na żelazko. Takie najtańsze, z Rossmana. Sprawuje się dobrze, ma nawet taki luksus jak prasowanie parą (którego na razie nie wypróbowałam.)
Tak jak cieszy mnie fakt, iż licznik mojego sklepiku wskazuje aż(!) 88 odwiedzin, tak zastanawiam się czy ma sens dorzucanie tam dalszych moich "uszytków". Staram się tą myśl udeptywać, bo nie mam ochoty na kolejny nawrót depresji którą udaje mi się trzymać na uwięzi szyciem i wszelkimi robótkami kreatywnymi. Jednakże gdzieś tam tkwi pod ciemieniem i co jakiś czas piśnie, przypominając realistycznie że tak naprawdę to, co szyję nie jest na tyle dobre by kogoś znęcić. Same szczere chęci nie wystarczą, a tym bardziej brak pojęcia czym zainteresować potencjalnych kupujących. Teoria kontra praktyka. Było nie było, mój sklepik ma już ponad rok.
Nawiasem mówiąc udało mi się jednak uściubić na żelazko. Takie najtańsze, z Rossmana. Sprawuje się dobrze, ma nawet taki luksus jak prasowanie parą (którego na razie nie wypróbowałam.)
sobota, 29 sierpnia 2015
A lato było piękne tego roku...
Ostatnia fala upałów wygotowała mnie kompletnie z chęci robienia czegokolwiek. No, prawie. Po urodzinach, na które dostałam zamówione lakiery do paznokci i ręcie i piersi mi opadły. Jedynym pocieszeniem był prezent od rawnoska, który doczeka się własnego postu. Ale udało mi się nawet coś uszyć. Sadako dostała sukienkę, wprawdzie nieco krzywą, ale nie wygląda aż tak źle.
Sesja zdjęciowa zajęła mi z godzinę i sprowadzała się głównie do ustawiania Sadako tak, żeby stała choć przez chwilę potrzebną do zrobienia zdjęcia. Rozrywka na trzy granaty niemalże. A tak przy okazji - kto rozpozna, z czego pochodzi tytuł postu?
Sesja zdjęciowa zajęła mi z godzinę i sprowadzała się głównie do ustawiania Sadako tak, żeby stała choć przez chwilę potrzebną do zrobienia zdjęcia. Rozrywka na trzy granaty niemalże. A tak przy okazji - kto rozpozna, z czego pochodzi tytuł postu?
poniedziałek, 27 lipca 2015
Derp
No właśnie. Derp.
Brałam udział w Jen Wrenne sew-along - nie mam pojęcia, jak to przetłumaczyć na polski. Wyzwanie szyciowe? W każdym razie w tym roku udało mi się zebrać i wziąść udział. Śpieszyłam się straszliwie mając jedynie cztery dni na uszycie całości. Nie zdążyłam podszyć rękawów.
A potem derp. Zbierałam się do skończenia bluzki jak sójka za morze. Aż wreszcie mi się udało zmobilizować. Tym bardziej, że znajoma mamy naniosła mi całą torbę materiałów z likwidowanego sklepu z firankami. Znalazły się tam także materiały obiciowe, z czego niezmiernie się cieszę - będzie jak znalazł do jednego z moich projektów. Ale wróćmy do tematu. Sadako chce zaprezentować swój nowy ciuszek.
Chciałabym porobić jakieś fajne fotki, ale nie bardzo jest jak - czasu i miejsca na pseudo-dioramy brak [pomijając sam brak mebelków itp}, trawnik za oknem jest tak gęsto zaminowany, że nie da się na niego wejść, nie wspominając o robieniu zdjęć, a do tego prawie na okrągło pada deszcz. I co tu zrobić?
Derp.
Brałam udział w Jen Wrenne sew-along - nie mam pojęcia, jak to przetłumaczyć na polski. Wyzwanie szyciowe? W każdym razie w tym roku udało mi się zebrać i wziąść udział. Śpieszyłam się straszliwie mając jedynie cztery dni na uszycie całości. Nie zdążyłam podszyć rękawów.
A potem derp. Zbierałam się do skończenia bluzki jak sójka za morze. Aż wreszcie mi się udało zmobilizować. Tym bardziej, że znajoma mamy naniosła mi całą torbę materiałów z likwidowanego sklepu z firankami. Znalazły się tam także materiały obiciowe, z czego niezmiernie się cieszę - będzie jak znalazł do jednego z moich projektów. Ale wróćmy do tematu. Sadako chce zaprezentować swój nowy ciuszek.
Chciałabym porobić jakieś fajne fotki, ale nie bardzo jest jak - czasu i miejsca na pseudo-dioramy brak [pomijając sam brak mebelków itp}, trawnik za oknem jest tak gęsto zaminowany, że nie da się na niego wejść, nie wspominając o robieniu zdjęć, a do tego prawie na okrągło pada deszcz. I co tu zrobić?
Derp.
wtorek, 9 czerwca 2015
Szafa gra
Po raz pierwszy od dawien dawna spędziłam bardzo miłą niedzielę. Zazwyczaj nie jestem w stanie szyć z powodu siły wyższej, ale tym razem mi się udało. Poniżej rezultaty.
Wprawdzie nie doszłam jeszcze jak ustawić w moim pseudo-aparacie rzeczywiste kolory, stąd też nasycenie barw, ale wygląda to ładnie i ciepło.
Sadako już odzyskała głowę po zabiegach fryzjerskich. Trzy dni moczenia w Silanie pomogło - włosy są mięciutkie w dotyku i dają się rozczesać. Półgolf jest jeszcze nieskończony, muszę podszyć brzegi. Ale wygląda fajnie. No i na razie kończę z szyciem dzianin, kolejne są buty, kurtka, spodni i sukienki.
I na koniec faktyczne kolory dostępnych materiałów, i lepsza fotka ozdobionej bluzeczki.
Od lewej od góry: biały, cytrynowy, słoneczny pomarańcz. Pudrowy niebieski, lila, bladomiętowy. Morelowe pasy (róż nie jest tak nasycony), bladopomarańczowy, niebieski w białe grochy, czarny.
Przy okazji dorzuciłam conieco do sklepiku. A szafa gra i buczy.
Wprawdzie nie doszłam jeszcze jak ustawić w moim pseudo-aparacie rzeczywiste kolory, stąd też nasycenie barw, ale wygląda to ładnie i ciepło.
Sadako już odzyskała głowę po zabiegach fryzjerskich. Trzy dni moczenia w Silanie pomogło - włosy są mięciutkie w dotyku i dają się rozczesać. Półgolf jest jeszcze nieskończony, muszę podszyć brzegi. Ale wygląda fajnie. No i na razie kończę z szyciem dzianin, kolejne są buty, kurtka, spodni i sukienki.
I na koniec faktyczne kolory dostępnych materiałów, i lepsza fotka ozdobionej bluzeczki.
Od lewej od góry: biały, cytrynowy, słoneczny pomarańcz. Pudrowy niebieski, lila, bladomiętowy. Morelowe pasy (róż nie jest tak nasycony), bladopomarańczowy, niebieski w białe grochy, czarny.
Przy okazji dorzuciłam conieco do sklepiku. A szafa gra i buczy.
czwartek, 21 maja 2015
Mazaje
Coś czuję, że za szybko się od maszyny do szycia nie odkleję. Wczoraj nadeszła paczka od mojego najukochańszego Rawnoska, a w niej pełno pięknych materiałów. Do tego znajoma robiła czystkę w mieszkaniu i doniosła mi całe torby różnorakich skrawków. Oczy mi się świecą jak znicze na widok tego dobra, a najchętniej bym szyła przynajmniej cztery rzeczy na raz. Aż szkoda, że doba ma tylko 24 godziny...
Ale to jeszcze nie punkt główny programu. Otóż znowu zmniejszyłam wykrój, tym razem za mocno. Bluzeczka wyszła za krótka i wąska, ale wcale się nie przejęłam bo to był punkt wyjściowy pewnego eksperymentu. Również w kolorze lila.
Użyłam do tego fioletowego mazaka do tkanin i farbki 3d brokatowej, też do tkanin. Efekty są zadowalające, i zarazem pokazują co można zrobić z jednolitym materiałem. A więc sezon eksperymentów uważam za rozpoczęty!
P.S. Obie rzeczy już trafiły do sklepiku.
Ale to jeszcze nie punkt główny programu. Otóż znowu zmniejszyłam wykrój, tym razem za mocno. Bluzeczka wyszła za krótka i wąska, ale wcale się nie przejęłam bo to był punkt wyjściowy pewnego eksperymentu. Również w kolorze lila.
Użyłam do tego fioletowego mazaka do tkanin i farbki 3d brokatowej, też do tkanin. Efekty są zadowalające, i zarazem pokazują co można zrobić z jednolitym materiałem. A więc sezon eksperymentów uważam za rozpoczęty!
P.S. Obie rzeczy już trafiły do sklepiku.
sobota, 16 maja 2015
Szyje się
Ostatnio biję rekordy w robieniu kilku rzeczy naraz. Głównie jest to szycie, ale są też inne rękodzieła. Jako że nie lubię fotografować nieskończonych projektów, dzisiaj bardzo skromnie, bo tylko jedna fotka.
Wersja testowa przeskalowanego wykroju. Od dawna korciły mnie takie falbaneczki, choć oryginalny wykrój miał je nie z koronki, a z tego samego materiału co bluzka. Ta wersja podoba mi się dużo bardziej, choć mam spore wątpliwości co do wykończenia dekoltu - zamiast układać się płasko sterczy. Następnym razem uzyję po prostu paska tego samego materiału zamiast lamówki.
Bluzeczka już jest w sklepiku.
A co jeszcze planuję? Całkiem sporo - malowaną bluzeczkę, kurtkę, sukienkę, spodnie, meble z wieszaków i taśmy florystycznej, tasiemki tkane na kartkach (tablet card weaving) i jeszcze parę innych rzeczy. No i uszyć te wszystkie pomysły jakie mam.
Wersja testowa przeskalowanego wykroju. Od dawna korciły mnie takie falbaneczki, choć oryginalny wykrój miał je nie z koronki, a z tego samego materiału co bluzka. Ta wersja podoba mi się dużo bardziej, choć mam spore wątpliwości co do wykończenia dekoltu - zamiast układać się płasko sterczy. Następnym razem uzyję po prostu paska tego samego materiału zamiast lamówki.
Bluzeczka już jest w sklepiku.
A co jeszcze planuję? Całkiem sporo - malowaną bluzeczkę, kurtkę, sukienkę, spodnie, meble z wieszaków i taśmy florystycznej, tasiemki tkane na kartkach (tablet card weaving) i jeszcze parę innych rzeczy. No i uszyć te wszystkie pomysły jakie mam.
czwartek, 16 kwietnia 2015
Szyciowy fail...
Skończyłam szycie wykroju, który wedle wymiarów powinien być dobrze zmniejszony, przymierzyłam, i... ręce, piersi i mózg opada. W teorii wystarczy zmniejszyć wykrój do 64%, w praktyce jest jeszcze o wiele za duży. Niby opanowałam przerabianie wykroju na wyczucie, ale nadal jest źle. A tylko na to czycha depresja.
Ale wracam do tematu. Sadako straciła głowę dla zabiegów fryzjerskich tuż przed prezentacją ciuszka. Uwaga - to nie jest skończona wersja zestawu! Według oryginalnego zamysłu komplet stanowią buty, bluza z kapturem, półgolf i spodnie. Na razie udało mi się uszyć buty i bluzę, do tego getry do pół łydki.
Getry będzie mozna zamówić w moim sklepiku.
Ale wracam do tematu. Sadako straciła głowę dla zabiegów fryzjerskich tuż przed prezentacją ciuszka. Uwaga - to nie jest skończona wersja zestawu! Według oryginalnego zamysłu komplet stanowią buty, bluza z kapturem, półgolf i spodnie. Na razie udało mi się uszyć buty i bluzę, do tego getry do pół łydki.
Getry będzie mozna zamówić w moim sklepiku.
sobota, 4 kwietnia 2015
Wesołego Alleluja
Miałam zamiar wrzucić fotkę najnowszego UFO (nie mam pojęcia jak to się zwie po polsku, skrót pochodzi od określenia UnFinished Object czyli "nieskończone szycie/robótka".) Niestety wszyłam zamek odwrotnie, a nie mogę tego teraz poprawić bo święta. Cóż, fotki pojawią się w swoim czasie. Na razie oddaję głos Sadako:
Życzymy wszystkim odwiedzającym Wesołego Alleluja, smacznego jajka i mokrego śmigusa-dyngusa!
Życzymy wszystkim odwiedzającym Wesołego Alleluja, smacznego jajka i mokrego śmigusa-dyngusa!
sobota, 21 marca 2015
I znowu buty
Skończyłam przyklejanie podeszew. I zaliczyłam fejspalm po zorientowaniu się, że zamiast wykroju o wielkości 6,3cm użyłam 7cm. Siedmiomilowe buty niemalże. Argh. Ale wróćmy do tematu.
Jedyną wadą jest to, że pianka kreatywna się bardzo łatwo odkształca i w tej chwili widać ślady po spinaczach.
Jedyną wadą jest to, że pianka kreatywna się bardzo łatwo odkształca i w tej chwili widać ślady po spinaczach.
wtorek, 17 marca 2015
O Janku, co psom szył buty
A raczej but. Sztuk jeden, bo w drugim jeszcze doklejam wkładkę, a do obu i tak muszę jeszcze zrobić podeszwy.
Tak, powoli się budzę ze snu zimowego. Udało mi się zmobilizować do przekopania mieszkania w poszukiwaniu odpowiedniego materiału, po pół roku bezskutecznych próśb. Cóż, życie idzie dalej, czas goni, i dopiero teraz mam co pokazać.
Do tego wszelkie wykroje muszę najpierw przeskalować, wydrukować i dopiero po uszyciu widzę co jeszcze dopasować i co zmienić. Tak samo jest w przypadku butów - dopiero teraz widzę jak muszę zmodyfikować wykrój żeby następn wyglądały dużo lepiej. Nie potrafię sama zrobić wykroju, więc muszę korzystać z cudzych i dopiero potem modyfikować. A do tego ręce, piersi i mózg opada od przerabiania tego samego wykroju po kilka razy (patrz poprzedni post czyli tshirty).
I mały bonusik - niespodziewanie dostałam w prezencie świetną komódkę na biżuterię. Sadako z dumą prezentuje nowy mebelek, a ja kwiczę z radości.
Do tego wszelkie wykroje muszę najpierw przeskalować, wydrukować i dopiero po uszyciu widzę co jeszcze dopasować i co zmienić. Tak samo jest w przypadku butów - dopiero teraz widzę jak muszę zmodyfikować wykrój żeby następn wyglądały dużo lepiej. Nie potrafię sama zrobić wykroju, więc muszę korzystać z cudzych i dopiero potem modyfikować. A do tego ręce, piersi i mózg opada od przerabiania tego samego wykroju po kilka razy (patrz poprzedni post czyli tshirty).
I mały bonusik - niespodziewanie dostałam w prezencie świetną komódkę na biżuterię. Sadako z dumą prezentuje nowy mebelek, a ja kwiczę z radości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)