No właśnie. Derp.
Brałam udział w Jen Wrenne sew-along - nie mam pojęcia, jak to przetłumaczyć na polski. Wyzwanie szyciowe? W każdym razie w tym roku udało mi się zebrać i wziąść udział. Śpieszyłam się straszliwie mając jedynie cztery dni na uszycie całości. Nie zdążyłam podszyć rękawów.
A potem derp. Zbierałam się do skończenia bluzki jak sójka za morze. Aż wreszcie mi się udało zmobilizować. Tym bardziej, że znajoma mamy naniosła mi całą torbę materiałów z likwidowanego sklepu z firankami. Znalazły się tam także materiały obiciowe, z czego niezmiernie się cieszę - będzie jak znalazł do jednego z moich projektów. Ale wróćmy do tematu. Sadako chce zaprezentować swój nowy ciuszek.
Chciałabym porobić jakieś fajne fotki, ale nie bardzo jest jak - czasu i miejsca na pseudo-dioramy brak [pomijając sam brak mebelków itp}, trawnik za oknem jest tak gęsto zaminowany, że nie da się na niego wejść, nie wspominając o robieniu zdjęć, a do tego prawie na okrągło pada deszcz. I co tu zrobić?
Derp.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zawsze znajdzie się jakiś plener do zdjęć :-)
OdpowiedzUsuńOwszem, tylko problem w tym, jak znaleźć plener niezaminowany xD
Usuń