piątek, 26 września 2014

I jak igła

Jak nie urok to inny czort. Pomijając wszelkie 'rozrywki' dzięki którym nie mogłam szyć jakoś udało mi się przygotować wszystko do zaplanowanego spisu. I wtedy, podczas prób rozprasowania uszytych rzeczy żeby nie wyglądały jak psu z gardła wyjęte, moje przedpotopowe żelazko zdecydowało się strzelić focha i przypiec jedną z bluzeczek.
A zagniecenia na ciuszkach jak były, tak i są.
Żelazko przypieka materiał, ale go nie rozprasowuje. Jeśli nie uda mi się uzbierać na nowe to nie będę w stanie uprasować tego, co szyję. A żeby uzbierać na nowe żelazko musiałabym sprzedać coś z tego co już uszyłam.

Ale oddaję głos Sadako.



Ooo, wyprzedaż! Ciekawe, czy uda mi się znaleźć coś ładnego.


Jest i lustro, w którym można się przejrzeć. Do dzieła!


Coś jasnogranatowego na chłodne dni.


Jasnopomarańczowy na te pochmurne.


Cytrynka, i Where is the love~


Biała koszulka na ramiączkach z brokatową ozdobą.


Jasnomiętowa ze słodkimi bufkami.



...to jak szukanie igły w stogu siana!


Wszystkie bluzeczki są na sprzedaż. Miętowa jest nieco przypieczona (nie jest to aż tak mocno widoczne, dopiero po dokładnym przyjrzeniu się widać różnicę koloru pomiędzy przodem i bufkami), no i nie udało mi się ich porządnie rozprasować. Mogę też uszyć dowolny Tshirt w wybranym kolorze, czy też ozdobić własnoręcznie. Szczegółowa notka dostępna w sklepiku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz